W Lublinie niejedna kamienica posiada oryginalne sztukaterie, pięknie zachowane polichromie, oryginalne marmurowe schody. Nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy, aż do czasu pójścia na studia.
Zainteresowanie architekturą historyczną narodziło się we mnie w momencie poznawania detalu architektonicznego, na przedmiocie w ramach kierunku Projektowanie wnętrz, czyli historii architektury. Początkowo z przymusu, zaś z czasem dla wielkiej przyjemności, dla podróżowania po własnym mieście z wrażeniem, że jestem gdzieś za granicą, gdzieś daleko, gdzie odkrywam nowe.
Początek
Od nas samych zależy czy czegoś chcemy, czy coś nas zainteresuje – musimy poczuć to wewnątrz. Zaczęło się od wnętrza.
Na zajęciach dr Małgorzata Michalska-Nakonieczna pokazała nam wnętrze modernistycznej klatki schodowej. Stopniowo, kiedy poznawaliśmy detale wywodzące się z antyku, widoczne na kamienicach eklektycznych, które wybudowane były zaledwie 20 lat wcześniej, zaciekawiło mnie to zupełne odejście od detalu, jednocześnie równie piękne w swojej prostocie. Wydawać by się mogło, że w Lublinie byłem już wszędzie. Otóż nie. Od pewnego dnia zacząłem odkrywać i poznawać moje miasto rodzinne. Zobaczyłem, że to nie tylko Krakowskie Przedmieście i Stare Miasto, zobaczyłem, że to znacznie więcej.
3-go maja 22
Kamienica projektu Henryka Paprockiego wybudowana w 1912 roku. Budynek znajduje się przy skrzyżowaniu ulic 3 maja i Chmielnej, w lubelskiej dzielnicy Śródmieście. Jego pierwszym znanym właścicielem był Symcha Bromberg.
Mając w głowie modernistyczną, wchodzę do kamienicy eklektycznej.
Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że mogę się wzruszyć wchodząc na klatkę schodową. Wnętrze zapierające dech w piersiach, jego wysokość, dekoracja, sztukaterie, zachowane polichromie na suficie, biały marmur na schodach. Wnętrze nie ustępujące niczym kamienicom Paryża czy Lwowa.
Budynek kryje wiele tajemnic, a jedną z nich są polichromie na ścianach, które po wojnie zostały przykryte szarą farbą. Właścicielem kamienicy obecnie jest Pani Ewa van der Veer – Chrościechowska, która dba o to, by budynek zachował swój oryginalny charakter.
Wspomniałem o wzruszeniu. Wzruszenie spowodowane tym, że moje miasto jest pięknie i ma niesamowitą historię. Mieszkam w Lublinie ponad 20 lat, wychowałem się na osiedlu z lat 90 – tych, gdzie intensywna żółć lamperii raziła w połączeniu ze źle dobraną podłogą. Teraz wyobrażam sobie mieszkańców centrum Lublina, którzy przed wojną schodzą po marmurowych schodach, przykrytych czerwonym dywanem, udając się na spacer, czy na kawę do Widelskiego.
Kamienica z windą
Kiedyś zacząłem się zastanawiać czy w przedwojennych kamienicach Lublina, można było spotkać windę. Z pytaniem oczywiście udałem się do eksperta, który podsunął mi pewien artykuł. W artykule znajdował się opis funkcji przedwojennego budynku, ale nie zawierał on adresu. Przeszukując różne źródła wytypowałem kilka lubelskich kamienic, jednak już na początku miałem swojego faworyta. Po wytypowaniu kilku adresów udałem się do pierwszej kamienicy. Krakowskie Przedmieście 49, budynek z 1913r. projektu Bronisława Kochanowskiego. Jego dekoracja i szara elewacja, zawsze wydawała się dla mnie wielkomiejska.
W źródłach napisane było, iż w kamienicy, której szukam znajdowała się winda. Niewielka drewniana kabina francuskiej produkcji w czteropiętrowym budynku. Po wojnie szyb windowy został podzielony stropami na komórki lokatorskie, zaś sama winda podwieszona pod dachem. Obecni mieszkańcy wiedzieli o tym, że przed wojną była tam winda, a sam fakt, że dalej tam jest odkryto przy większym remoncie budynku. Stało się tak, ponieważ powojenna kamienica mogła okazać się zbyt atrakcyjna, dlatego zdecydowano o ukryciu windy.
Wchodząc pierwszy raz do budynku znów poczułem zachwyt. Architektura pod wpływami secesji przeniesiona również do wnętrza. Balustrady biegnące wokół niewielkiej duszy, na schodach marmur. Tuż po wejściu wiedziałem, że to właśnie ten budynek. Na każdym piętrze znajdują się niewielkie drzwi posiadające przeszklenia, dzięki którym możemy stwierdzić, że to właśnie opisywane komórki lokatorskie. Drzwi niewielkie, bo sama kabina była niewielka, ale posiadała nawet ławkę. Mieszkać na Krakowskim Przedmieściu w kamienicy z przedwojenną windą…
Światło
Zdecydowanie poranek to najlepsza część dnia na spacer. W tej części dnia światło czyni cuda. Podkreślony detal kamienicy na zewnątrz, zaś w środku magia kolorów.
Na początku XIX wieku w oknach klatek schodowych panowała moda na kolorowe szybki. W Lublinie występują one w kamienicach eklektycznych, a także secesyjnych i modernistycznych. Eklektyzm i secesję oczywiście charakteryzowały bardziej gięte linie (zwłaszcza secesję), zaś modernizm to już formy bardziej proste. W odpowiednim ustawieniu okna do pory dnia, wnętrze „zalewa” kolor.
Bardzo często w architekturze historycznej Lublina możemy również spotkać kryształowe, sfazowane szybki. To kolejna okazja, w której niekiedy szare, zniszczone przez czas miejsca maluje kolor. W tym przypadku rozszczepione światło rzuca na posadzki i ściany linie w tęczowych barwach.
Podsumowując, miasto rodzinne odkrywam codziennie. Z każdą wyprawą odkrywam coś nowego, coś zaskakującego. Analizuję, więc poszukuję odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Zaskoczenie, zauroczenie, zachwyt.
Piotr Chyła, student Projektowania wnętrz.